13 powodów…
Dlaczego dla „NAS” świat może być nie do zniesienia ?
W chwilach, kiedy człowiek czuje się samotny, bo wydaje mu się, że problemy które go otaczają, to problemy, które tylko JEGO otaczają, warto sobie uświadomić, że właśnie w tym momencie to samo może przeżywać ktoś obok. I choć wyolbrzymianie akurat tylko swoich lęków jest dość egoistyczne, świadomość że jednak nie jest się tak wyjątkowym, pomaga. Spokojnie. To nie tak, że cieszymy się z czyiś usterek. Ale mówmy o tym, bo zrozumienie leży tuż za rogiem.
Wiele osób z mojego rocznika ciągle szuka odpowiedzi.
Kim powinnam być?
Co powinnam robić?
Z kim powinnam się spotykać?
To pokolenie ma przesrane i pisałam o tym już wiele razy. Z jednej strony biegniemy do Ikei po białe komody, a z drugiej spacerujemy w ciszy po lesie.
Szukjamy balansu.
Musimy znaleźć punkt, który tkwi po środku i chwycić go mocno. Jak go znajdę, dam Wam znać.Problemem staje się też umysł. Bo w naszych głowach dzieje się rozpierducha. I pojawia się coraz więcej nadwrażliwców. Witaj w klubie kochany. Masz przejebane…Dorosłość nie jest taka fajna. Choć w dzieciństwie też miało się poważne problemy. Mama nie pozwalała siedzieć do późna, nie wolno było oblizywać palców po czekoladowych ciastkach, wiecznie mówiono nam, że czegoś nie wolno, bo jest się jeszcze za małym.
I ci ta małość została. Weź człowieku teraz dorośnij. Z odważnej małej dziewczynki, która rządziła chłopakami z bloku na dzielnicy, gdzie dzisiaj nikt nie chce mieszkać (nie wiem czemu), wyrosła Istota Nadwrażliwa. Istota silna lecz delikatna. Silna – bo znosi świat, delikatna – bo przy tym cierpi. Nie mam już siły ani cierpliwości, aby coś udowadniać, czy też tłumaczyć się ze swoich zachowań, ale wiedząc więcej można mniej zaszkodzić.
Objawy nadwrażliwości emocjonalnej.
- Analizujemy każdy gest i słowo, które pochodzi od niego i które dochodzi do niego.
Dla „NAS” spotkania towarzyskie mogą okazać się okropnym stresem. Uruchamia się niechciany lęk, przed tym, czy może powiesz coś głupiego, jak inni będą reagować na twoje poglądy, opowieści czy nawet wygląd. Rady typu „Weź się nie przejmuj” nie działają. To nie takie proste. To może się okazać także problemem w pracy, w relacjach z potencjalnym partnerem i praktycznie na każdej płaszczyźnie życia. Analizowanie to wrzód na dupie. Lepiej jest tyle nie myśleć, a po prostu działać. Jak się coś spieprzy, to się tylko spieprzy.
2. Hałasy.
Nie znosimy głośnych dźwięków. One nie tylko nas wykurzają, ale wywołują uczucie głębokiej irytacji i stresu. Cisza to nasz cichy sprzymierzeniec. Dlatego jesteśmy introwertykami.
3. Brak snu.
Ja naprawdę chciałabym móc siedzieć pół nocy przy stole z kumplami i gadać o pierdołach. Jednak w głowie, w między czasie, przewija się myśl, że rano wstanę spuchnięta jak balon. I to nie od ilości wypitego piweczka, ale z powodu braku odpowiedniej ilości snu. Niewyspanie to nie tylko zmęczenie kolejnego dnia. To dzień stracony. Ludzie nadwrażliwi mają ogromne trudności z funkcjonowaniem w dniu, kiedy nie dostarczyli sobie odpowiedniej dawki snu. Znam takich odważnych, którzy śpią w nocy tylko cztery godziny i na następny dzień wstają cali w skowronkach. No nie kulwa! No weź spadaj. Daj mi żyć po mojemu.
4. Przejmowanie cudzych emocji.
O to to, to mnie nawet już nie dziwi. Empatia u nas, to mało powiedziane. My dosłownie przejmujemy cierpienie ludzi, którzy nas otaczają. Kiedy komuś z naszego otoczenia dzieje się krzywda, nie jest nam tylko smutno przez chwilę i zaraz odpalamy Netflixa. My czujemy emocje innych, jakby dotyczyło to nas samych, rozumiemy, pochłaniamy uczucia innych. Niestety nie da się tego kontrolować. Z jednej strony to właśnie dlatego jesteśmy powiernikami wielu osób, bo przyciągamy ich jak magnes, bo nie tylko słuchamy, ale wiemy.
5. Silne oddziaływanie na bodźce.
Agresywne sceny filmowe wzbudzają w nas strach. Dla mnie niemożliwe jest, aby samej obejrzeć horror, bo przez kolejny tydzień będę się budziła o 3:11 z pełnym pęcherzem ale do kibelka nie pójdę, jakby to miało być zaplanowane. Natomiast piękny śpiew wywołuje ciarki na skórze. Potrafimy popłakać się tylko dlatego, że ktoś w telewizji akurat płacze, a poważnie wkurzyć, tylko dlatego, bo któś z głównych bohaterów okazuje się czarnym charakterem. Nie ważne, czy ktoś jest prawdziwy czy wymyślony, czy Gesslerowa kazała płakać na antenie, czy nie. Przesadzamy z reakcjami i już.
Te emocje są zbędne, zaśmiecają nasz wyjątkowy umysł, dlatego zawsze będę doradzać, aby oglądać to, co nie wywołuje skrajnych emocji, nawet jeżeli jest to EKIPA Z WARSZAWY. Trudno. O bandzie roznegliżowanych pijaczków szybko zapomnimy, a o bohaterze programu, który umiera na raka potrafimy myśleć miesiącami.
To trzeba zrozumieć…
6. Nie utrzymujemy kontaktów towarzyskich, tak jak większość ludzi.
Spotkania ze znajomymi (bo teoretycznie mamy ich dużo) nie do końca sprawiają nam tyle przyjemności. Wypady na miasto są kolejnym powodem do wywołania lęków i stresu. Dlaczego spotkania z ludźmi nas stresują?
Bo w jednym czasie, w jednym miejscu kumulują się wszystkie rzeczy, których staramy się na co dzień unikać. Halas, analizowanie gestów i tonu głosu, pogawędki kontrolowane, dopasowanie. Oczywiście, że należy być sobą w każdej sytuacji, nawet jeżeli mamy ogromny dar do popełniania małych gaf, ale lepiej je w wąskim gronie. Dlatego doceniamy „prawdziwe” przyjaźnie.
7. Nie akceptujemy niesprawiedliwości.
Ciężko jest nam pogodzić się z gorszym traktowaniem osób w naszym otoczeniu. Staramy się być „obrońcami”, „opiekunami”, co niektórych potrafi to naprawdę irytować. TRUDNO. Nasza potrzeba zadowolenia innych jest silniejsza. Przytakujemy, kiwamy głowami jak plastikowe pieski na maskach rozdzielczych, a w dupach nam się gotuje, ze złości – nie z przejedzenia.
Tego nie lubimy najbardziej…
8. Niepewność.
Ludzie nadwrażliwi bardzo często odczuwają niepewność. Mamy problemy z wyrażaniem na głos, tego co akurat myślimy. Dlatego świetnie czujemy się w roli artysty. Piszemy, malujemy, śpiewamy, po prostu TWORZYMY. Nadwrażliwcy to twórcy. Chcesz mnie zrozumieć? Odwiedź moją stronę.
9. Szybka reakcja na podniesiony głos.
To nie jest już tylko kwestia „dzieciństwa”. To nie jest czyjaś wina. Ludzie nadwrażliwi nie znoszą uniesionego głosu, ogromne znaczenie ma również ton. Wystarczy jego lekka zmiana w trakcie rozmowy, a nadwrażliwiec już się poci. Włącza się analiza sytuacji. „Dlaczego tak mówi”, „Na pewno coś się stało”, „Ma do mnie problem”. Nie chodzi o to, abyś od dzisiaj mówił do nas szeptem, ale warto zrozumieć, że uniesiony głos nie pomaga, a może bardzo zaszkodzić My rozumiemy, słuchamy, nie trzeba nas niepotrzebnie prowokować.
10. Presja czasu.
Dlatego wiecznie się spóźniam, choć powinno być chyba na odwrót. Staramy się dużo ogarnąć, dysponując małym zapleczem czasowym. To oczywiście powoduję presję, ta natomiast stres. Krótka podróż do pracy może wywołać nie lada problem. Bo niby chciało się dobrze, a i tak wyszło jak zawsze.
11. Nie lubimy nowych miejsc.
„Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Spanie u koleżanek, ciotek, kuzynek nie wchodzi w grę. Nie lubimy obcych miejsc i łóżek. Potrzebujemy trochę więcej czasu na adaptację i ciężko jest nam się szybko przyzwyczaić do nowego miejsca. Aby to osiągnąć wkładamy naprawdę dużo wysiłku i chęci. Dlatego fakt, że nie zostaję u ciebie na noc nie jest niczym personalnym, po prostu bardzo cenię sobie relację ze swoim łóżkiem.
12. Mówię „TAK”, choć myślę „NIE”.
I co my bidulki mamy z tym zrobić? Wieczna potrzeba zadowolenia innych. Nie ważne czy to „Calineczka” – koleżanka z pracy czy najlepsza przyjaciółka. Non stop godzimy się na coś, na co nie mamy ochoty. Jesteśmy cholernie empatyczni, nie chcemy zrobić nikomu przykrości i co najgorsze nie chcemy zawieść. Często bierzemy sobie na głowę tyle spraw, że pod koniec dnia pragniemy już tylko zamknąć się w szafie. Czyjeś zadowolenie jest ważniejsze od Twojego? Serio?
Może tak, może nie.
13. Nadwrażliwcy podobno nie lubią zmian.
Ciężko jest powiedzieć, że to nie prawda. Ludzie ogólnie nie lubią zmian. Łatwo przyzwyczajamy się do dobrego. Gdy coś idzie nie po naszej myśli bardzo to przeżywamy. A gdy właśnie coś idzie? Tego też potrafimy się bać, choć w kółko powtarzają ” Nie bój się zmiany na lepsze”. Czy dostajesz awans, czy może jednak tracisz pracę – wszystko wydaje ci się przerażające.
Jest taki lęk przed sprawdzeniem, czy to się nadaje. Czy nadwrażliwy nadaje się do tego oceanu pełnego rekinów. Bo można pisać, można radzić. A życie i tak czeka, aby sprawdzić wszystko w praktyce.