Co daje człowiekowi szczęście?
Czy gdyby reporter podbiegł do mnie na ulicy z mikrofonem i zapytał: „Czy jest Pani szczęśliwa?”, bez wahania odpowiedziałabym „TAK”? Dlaczego ciągle wracam do tego tematu? Przecież ja wiem, co mi to szczęście przynosi.
Niestety w otaczającym mnie świecie iluzji, kłamstw i teorii spiskowych jest tylu „szczęśliwców”, że przez nich mam wrażenie, że przecież ja nie mogę być szczęśliwa. Chcą mi wmówić, że szczęście można kupić, można poprawić w gabinecie medycyny estetycznej, że to najnowszy model telefonu, najlepsza i najdroższa kawa, że to tosty z kawiorem, że to bycie wysportowanym ( ale tak mega, mega), wiecznie uśmiechniętym, że to długa lista (nie) fałszywych przyjaciół, że to zajmowanie wysokiego stanowiska, że to pełno zer na koncie, że to trójka dzieci albo w ogóle ich brak, że to 23 k na insta. A to wszystko tylko wprowadza nas w niskie poczucie własnej wartości, bo ja na insta mam 140 osób i ta liczba maleje! MALEJEEEE!!!! Oglądanie „szczęśliwych” matek, chudych lasek i umięśnionych panów też mi nie pomaga, nie dlatego, że chcę być taka jak oni ale dlatego, że wiem że to zwykła bujda. Czemu matka nie powie jak jest na prawdę, że czasami ma ochotę zamknąć dziecko w szafie, czemu chuda pinda nie przyzna się, że czasami wciągnie maca i być może później go wyrzyga. Czemu szukamy adoracji tam, gdzie tak naprawdę jej nie ma?
Przede wszystkim zacznijmy od swojego domu. To tam masz czuć się pewnym siebie, kochanym, akceptowanych na wszystkich płaszczyznach życia. Jak nie wiesz ile jesteś wart, to inni też nie będą tego wiedzieć. Więc jak nauczyć się tej pewności, która razi po oczach i która da ci szczęście?
Umiejętność kochania siebie samego powinna pojawić się już wtedy, kiedy po „Gumisiach” szedłeś spać, czyli jak miałeś parę latek. Można, więc zwalić winę na rodziców, bo cię krytykowali, nie wyrażali pochwał za drobne sukcesy. Świadomy i wspierający, ale stanowczy rodzic to skarb. Powiedzmy, że rodzic dał dupy i nie stosował się do podręczników, wtedy zaczynamy budować pewność siebie w szkole. O zgrozo! W szkole jak nie jesteś „Sławkiem” to cię zjedzą.
*Sławek-mała, śliczna dziewczynka, która w trzeciej klasie podstawówki musiała stawić czoła nowym kolegom, w nowej szkole, w nowym mieście. Jak to w dupnych szkołach bywa, mała i śliczna dziewczynka była przezywana i wytykana dziecięcymi paluchami. Jednak znalazła sposób, aby „rozkochać” w sobie chłopaków, a z koleżankami zawrzeć przyjaźnie na długie lata. Co zrobiła? Była sobą i pokazała to wszystkim.
Aby budować na nowo swoją pewność siebie zaczęłam skupiać się, uwaga odkrycie, NA SOBIE! Zmniejszyłam częstotliwość oglądania reklam, przeglądania kolorowej prasy (niegdyś byłam uzależniona, a Pani Grażynka z kiosku zawsze dawała więcej gratisów), profil na IG Negin Marsalehi zamieniłam na profil Agenta Siwka.
I stało się WOW. Przestałam wkładać sobie do głowy cudze znaczenia słowa „SZCZĘŚCIE” i zaczęłam budować swoje. Nie będę kłamać, ludziom którzy muszą robić to w pojedynkę jest ciężej. Ja każdego ranka budzę się koło tej samej kochanej głowy, ewentualnie torsu. Nie zmienia to jednak faktu, że dopóki sama sobie nie wytłumaczyłam, czym jest moje szczęście, to nikt mi nie mógł w tym pomóc. Pozwalam sobie na błędy, wierzę że się na nich uczę, na swoich nie cudzych. Unikam miejsc, sytuacji i ludzi, którzy mają na mnie negatywny wpływ i przekazują mi złe emocje i przede wszystkim uświadomiłam sobie, że wszystko przychodzi z czasem. Nie oczekuję, że od razu będę taka czy owaka, że będę miała to czy tamto. Każdy proces wymaga czasu, a samą realizację celów zamieniam w przyjemność. Oczywiście, że chciałabym wszystkim pokazać, że jestem NAJLEPSZA! Ale nie jestem, w wielu rzeczach jestem beznadziejna. Osiągnięcie danego celu jest dla wielu spełnieniem marzeń i dobrze. Ale ja chcę samą drogę do niego zamienić w czystą radość, żeby na koniec móc powiedzieć, że całe moje życie było moim celem.
NIE JESTEŚ TYM, CO POSIADASZ! JESTEŚ TAKI, JAK TWOJA DROGA DO CELU.
Szczęście to szczekanie psów, gdy wracam do domu, to tabliczka czekolady, gdy mam gorszy dzień, to odwaga bycia innym. Szczęście to 75 metrów kwadratowych, to brudne skarpetki rzucone koło kosza, to kebab po 20:00 i butelka pomarańczowego Krajana, to usłyszeć, że ładnie wyglądam od obcej osoby, to uśmiech dziecka, to spacery po lesie i kąpiel w Zalewie, to wschód słońca, basen w ogrodzie, grill w majówkę. Szczęście to sukces przyjaciółki, to moc pocieszenia jej, gdy ryczy w poduszkę, szczęście to głaskanie po plecach i nowa fryzura, to pstrąg z rzeki, fajni sąsiedzi. Szczęście to zakurzony telewizor, leniuchowanie cały dzień. To chodzenie boso po trawie i brudne pięty, miłość – nawet na chwilę, to fałdki na brzuchu i mata do jogi, szczęście to Ty.