Sławińska pisze

By Ania Kitka
AFIRMACJA NIE POMOŻE

AFIRMACJA NIE POMOŻE

No więc siedzę sobie pewnego dnia z kubkiem herbaty z pokrzywy (bo teraz wszystko musi być oczyszczające), choć wiem, że za 3 minuty opędzluję kubek z kawą, przeglądam Facebooka i co druga znajoma – piękna, mądra, zagubiona jak stara ja – wstawia zdjęcie z cytatem: „Jestem wystarczająca. Jestem miłością. Obfitość płynie do mnie szerokim strumieniem.” Afirmacja? Bzdury?

I ja tak patrzę, i myślę sobie po cichu: no dobra, a teraz serio – czy to działa? Czy od tego, że powtarzasz sobie przed lustrem, że jesteś milionerką, konto przestaje świecić pustkami, a kredyt znika jak kawałek pizzy po północy?

Afirmacja – co to jest?

🎀AFIRMACJA – magiczne słowo. Zaklęcie nowoczesnej czarownicy. Ozdobiona kadzidłem mantra na wszystkie życiowe rozczarowania. „Wystarczy, że uwierzysz”, mówią. „Powtarzaj codziennie rano, a świat się ułoży.” No dobra. Ale czyj świat?

Bo widzisz – nie mam nic do afirmacji. Naprawdę. Sama miałam etap, kiedy krzyczałam do wszechświata, że zasługuję na więcej. Tylko potem wracałam do związku, w którym więcej oznaczało „więcej łez”, „więcej czekania” i „więcej tego samego smutnego”. A wszechświat milczał. Jak facet, który czyta wiadomość i nie odpisuje.

🍓Afirmacje to nie jest zło. To może być narzędzie. Ale, kurczę, to tylko początek, nie finał. To jak nakleić plaster na złamaną nogę i oczekiwać, że zatańczysz tango. Nie zatańczysz. Potrzebujesz gipsu. Rehabilitacji. Potrzebujesz siebie – trzeźwej, szczerej i wkurzonej na tyle, by powiedzieć: dość czekania.

Bo prawda jest taka: afirmacje sprzedają nam marzenie, że można usiąść na tyłku, popatrzeć w lustro i że życie samo się naprawi. Tylko że życie nie działa jak magiczna różdżka. To nie Harry Potter, tylko codzienność – często brudna, popaprana i wymagająca odwagi większej niż tysiąc razy powiedziane „kocham siebie”.

Chcesz zmian? Zrób je. Nie mów, że jesteś silna – zacznij działać jak silna. Nie czekaj, aż obfitość „przyjdzie” – idź i ją sobie wyrwij z gardła tej rzeczywistości, co ci od lat mówiła, że masz siedzieć cicho i być grzeczna.

Afirmuj, jasne. Ale potem idź na terapię. Zmień pracę. Rzuć chłopa, który od miesięcy myli cię z meblem. Przestań się okłamywać, że jeśli będziesz wystarczająco mocno wierzyć, to cud się wydarzy. Bo może i się wydarzy – ale nie bez CIEBIE.

Afirmacja to nie cudotwórstwo. To iskra. Ale ogień rozpalasz tylko i wyłącznie Ty. 

A w Empiku możesz kupić moją książkę albo i nie. Tak naprawdę mogę Ci ją udostępnić za darmo, ale skomentuj ten wpis 🙂

Your email address will not be published. Required fields are marked with *.