
Rada? Dziękuję nie skorzystam. Jestem matką

🌸Nie wiem, czy to się dzieje automatycznie, czy to jakiś tajny algorytm społeczny, ale od momentu, kiedy stajesz się matką — bach! — w twoim życiu pojawia się zupełnie nowy zestaw ludzi: samozwańczy eksperci od wszystkiego. Nie znałaś ich wcześniej. A teraz oni są i wiedzą. Lepiej. Zawsze lepiej. Pani/Pan RADA.
„Oj, a ty go tak ubrałaś? Zmarznie!”
„Oj, a ty go tak ubrałaś? Spoci się!”
„Karmisz piersią? No fajnie, ale on się tak nie najada.”
„Butelką? Matko kochana… przecież pierś to bliskość!”
„Usypiasz na rękach? Ojej, przyzwyczaisz go.”
„Nie usypiasz? Bezduszne to takie trochę.”
I tak w kółko. Jak karuzela. Tyle że nie kolorowa i z muzyką, tylko taka, co kręci ci się w głowie z bezsilności.
I powiem wam jedno: to nie są rady.
To jest ocena.
Cichy głos. Głośna rada
To jest ten cichy (albo i nie) szept: „Robisz to źle”.
I nagle, choć jesteś w najpiękniejszej roli swojego życia, czujesz się, jakbyś dzień w dzień zdawała jakiś egzamin. Z wychowania, karmienia, ubierania, oddychania i życia ogólnie.
A przecież ja to wiem. Ty to wiesz. My — matki — to wiemy.
Ten głos, który się w nas odzywa… to nie jest koleżanka Kasia, która miała trójkę i wie, co mówi. To nie jest ciocia z własną teorią na temat uszek wystających spod czapki.
To nie jest babcia, która „kiedyś to się dzieci chowało, a nie wychowywało”. Rada nie zawsze daje ukojenie.
To jest instynkt. Macierzyński. Mój. Twój. Nasz.
Taki, który czasem się trzęsie, bo jesteśmy zmęczone, niepewne, niewyspane… ale który zawsze prowadzi. Najlepiej, jak umiemy.
I wiecie co jest najtrudniejsze? Że czasem zaczynamy im wierzyć. Że skoro tyle ludzi „wie lepiej”, to może ja naprawdę nie wiem nic? Bo jest rada. I wtedy robi się cholernie przykro. Bo przecież każdą decyzję podejmuję z miłości. Każdą. Nawet tę, że dziś na obiad będą tylko parówki i banan, bo na więcej nie mam siły.
Więc proszę, z całego serca — zanim znowu powiesz mamie, że powinna coś zrobić inaczej, lepiej… zapytaj, czy nie potrzebuje po prostu wsparcia. Albo uścisku. Albo cholernej kawy.
Bo my, matki, jesteśmy dla naszych dzieci najlepsze.
Nie idealne. Najlepsze.
Nie potrzebujemy oceny. Potrzebujemy przestrzeni. I zaufania.
Więc dziękuję za radę. Nie skorzystam. Ale możesz przytulić.
Więcej moich tekstów przeczytasz tutaj
Książkę kupisz na EMPIK.COM