Następny przystanek, Paryż. Część II.
Po minucie bez oddechu zaczyna ci się kręcić w głowie. Postanawiasz zrobić ogromny krok do przodu, nie tylko do mieszkanka na Stalingradzie, ale także w swoim życiu. Wkładasz klucz, otwierasz zamek i ciągniesz za klamkę. Voilá! Rzeczywistość tak ci przywaliła w brzuch, że masz ochotę jej oddać, ale do oczu cisną się łzy. W jednej minucie, jednym spojrzeniem możesz ocenić mieszkanie i sytuację. Disaster!! Całe mieszkanie to: przedpokoik, sypialnio-jadalnio-salon, malutka kuchnia i jeszcze mniejsza łazienka. Mimo, że nie ma w niej umywalki, to jest toaleta z nalepką ” tu nie wrzucamy zużytych gumek, tamponów, podpasek itp, wiecie taka sama jak w kibelkach w samolocie. Na tej samej zasadzie działa też Twój tron. Przypomniała mi się anegdotka dotycząca właśnie tej toalety. Odwiedziła mnie kiedyś koleżanka i musiała strasznie iść za potrzebą, zrobić dwójkę. Wskazałam jej harmonijkowe drzwi i pokazałam, gdzie ma siadać. Myślałam, że styka. Po kilku minutach słyszę krzyk: „Oooo Jezuuu, kibel się zepsuł, mój klocek zaraz wyleci z kibla!!!!”. Wytłumaczę, żebyś i ty nie miała niemiłych niespodzianek. Elektryczne toalety działają na zasadzie wsysania, ale żeby wszystko ładnie zostało wessane najpierw leje się woda, która całą zawartość unosi ku desce. Następnie wszystko znika;). Twoi sąsiedzi mają wspólną toaletę na korytarzu, więc jesteś szczęściarą. Dobrze, że przed wyjazdem do Paryża, na mini giełdzie na FB, sprzedałaś połowę swoich ubrań, butów i torebek, bo tu za cholerę byś ich nie upchnęła. O! Jest kolejny pozytywny aspekt zamieszkania w klatce dla szczurków. Zostaniesz mistrzynią upychania wszystkiego w każdą, choćby najmniejszą dziurę; ) Perfekcyjna Pani domu niedługo będzie się mogła przy Tobie schować; ). Powiedzmy, że do tego scenariusza, żeby nie było ci aż tak źle, dopiszę faceta. Twój narzeczony pracuje tu od kilku lat i pomoże ci przetrwać pierwszy rok w paryskim ZOO. On zawsze widzi szklankę w połowie pełną. I nigdy, ale to nigdy się nie poddaje. Dobra, teraz powinno być lżej. Wracając do łazienki bez umywalki. Spoko, zęby możesz myć w kuchennym zlewie. Ale jak do jasnej cholery będziesz goliła nogi pod skośnym prysznicem, gdzie ledwo mieści się twój średnio jędrny tyłek?!! Dlatego w pierwszym poście wspomniałam o depilatorze i plastrach z woskiem:) Po pierwsze, używając jednej z tych rzeczy twoje kłaczki będą odrastać dużo wolniej, co w ciągu pracującego dnia pozwoli ci zaoszczędzić jakieś 15 minut podczas wieczornego mycia. Jeżeli musisz się golić co dwa dni, daje to jakąś godzinę w ciągu tygodnia, a tutaj cenna jest każda wolna minuta. Z podobnego powodu wspomniałam o suchym szamponie. Kiedy wracasz z pracy tak zmęczona, że myślisz tylko o tym, żeby się walnąć do wyra, mycie włosów w prawie ciepłej wodzie, nie wydaje się zbyt zachęcające. Uregulowanie strumienia wody graniczy z cudem, a z okna w dachu, które w sumie jest na wysokości twoich cycków, tak piździ że zapalenie pęcherza to złapiesz bankowo (w lecie natomiast to okienko jest ratunkiem przed śmiercią z powodu uduszenia). Nie przyjeżdżajcie zwiedzać Paryża latem!!! Jest bardzo gorąco ( dla mnie i mojej, powiedzmy znajomej, która o tej porze roku śpi nago pod mokrym ręcznikiem) i nie ochłodzisz się wskakując do wody, chyba że wleziesz do Sekwany, gdzie w syfie pływają ponad dwumetrowe sumy (kolega złowił). Więc ( nie zaczyna się zdania od więc) suchy szampon stanie się Twoim przyjacielem w ciężkich chwilach. Kuchnia w miarę wygląda. Ściany zawalone szafkami. Ładne, białe. Kuchenka gazowa i kawałek blatu. Piekarnika brak, lodówki brak, zmywarki. Do kuchni wejdziesz Ty i… tyle:)… Robisz krok i wchodzisz do pokoju…
1 comment found