Sławińska pisze

By Ania Kitka
Następny przystanek, Paryż.

Następny przystanek, Paryż.

 

Zostały Ci dwa tygodnie do wyjazdu. Czujesz podniecenie, kupujesz przewodniki, a w wolnych chwilach słuchasz francuskiego kursu on-line. Bardzo dobrze. Powinnaś czuć ekscytację, bo to duża zmiana w twoim życiu.  Wieczorami „przeglądasz internet” w poszukiwaniu zdjęć paryskiego krajobrazu. I wydajesz z siebie „ochy” i „achy” nieświadoma,  co cię czeka. Żeby było jasne, wcale cię nie zniechęcam. Sama się na to zdecydowałam,  więc czemu teraz marudzę? Polacy lubią marudzić.
Taka nasza mentalność? 🙂 I ja lubiłam marudzić,  do czasu… Wracając do tematu przygotowań i wyjazdu. Oczywiście najważniejsze jest to, żeby szybko znaleźć pracę.  Powiedzmy,  że już Ci się to udało. Kolejnym krokiem jest znalezienie „mieszkania” (czyt. obskurnego studia, chodzi o kawalerkę bez toalety i prysznica). Na początek najważniejsze jest to, abyś miała gdzie się przekimać. Nie oczekuj luksusów a nawet przygotuj się na dramat;) Pamiętaj jednak,  że nawet najgorsze, syfiaste studio, za które sama zapłacisz, jest lepsze niż nic, lepsze niż spanie na ulicy (dosłownie). Francuzi nie żyją w domach. Oni żyją w mieście.  Zarabiają tyle, że „wcinają” w knajpach. Rano kawa ( w Paryżu kawą jest espresso!) z rogalikiem i sokiem pomarańczowym,  do tego ukochany papieros. Na lunch francuskie tosty ( chleb tostowy, szynka, ser, czasem jajko sadzone), frytki i troszkę zieleninki, lampka czerwonego wina. Wszystko mieści się w granicach 10 €. Mówię tu o przeciętnych konsumentach, bo w dzielnicy numer 16 ( dla bogatych) cena zestawu idzie w górę :).  Na kolację stek, najlepiej średnio wypieczony. Przeciętni Francuzi nie przywiązują uwagi do tego jak mieszkają.  W tym diametralnie różnią się od Polaków. My kochamy przestrzenne kuchnie, im wystarczą dwa palniki na kuchence. My kochamy wanny, oni mają ciasne prysznice. My zapraszamy przyjaciół do domu na pizzę ( bo taniej ), oni całymi wieczorami przesiadują przy maleńkich stoliczkach, rozstawionych na chodnikach. Na początku trudno jest się przyzwyczaić do tego wszystkiego. Dasz radę! Prawda jest też taka, że w samym Paryżu żyje ponad 2 miliony ludzi! Wyobrażasz to sobie? A tych ludzi trzeba gdzieś pomieścić, stąd też takie małe metraże mieszkań.
W końcu udało ci się znaleźć studio, myślisz że 600€ to dużo czy mało? Zależy za co. Ale mieszkanie w Paryżu to drogi wydatek. Możesz znaleźć cudowny apartament z wanną, balkonem, umywalką w łazience ( to jest dopiero luksus) w dobrej dzielnicy, ale przygotuj około 1500€ na miesiąc (podpowiadam, że to dużo, zazwyczaj max 2 pokoje). Wynajęcie mieszkania w Paryżu nie jest rzeczą prostą, łatwą, tym bardziej przyjemną. Aby wynająć cokolwiek musisz mieć potwierdzenie, że co miesiąc masz dochód ( najlepiej umowę o pracę i konto we francuskim banku). Największym problemem dla „przybylców” jest to, że zarobki muszą być trzy razy większe niż wynosi czynsz ( wynajmujesz studio za 600€, to musisz zarabiać 1800€). Następnie udajesz się do agencji, która jest gotowa „ofiarować” Ci lokum, ale… Wynajem mieszkania to 600€* plus rachunki za prąd i gaz ( nie doliczam internetu, bo na to są darmowe sposoby), dodaj jakieś 100€. I oczywiście kaucja za mieszkanie, drugie 600€, plus honorarium dla agencji ( mniej więcej tyle, ile wynosi czynsz). Prosta matematyka. Na „dzień dobry musisz zainwestować w „mieszkanie” ( dodaje cudzysłów, bo ciężko to tak nazwać) około 2000€. Nie masz wyjścia, musisz się szybko zdecydować. Bierzesz! I teraz najważniejsze. Okazuje się, że twoje studio jest na szóstym piętrze bez windy, na poddaszu. Metraż wynosi 17m2. A sąsiadka tak śmierdzi, że ją czujesz, jak tylko otworzysz drzwi. Pokonujesz 120 krętych schodów i stajesz oko w oko z twoją przyszłością. Na chwilę przestajesz oddychać.

*liczby przedstawiłam na podstawie własnych doświadczeń

 https://www.youtube.com/watch?v=rMltoD1jCGI

Your email address will not be published. Required fields are marked with *.