Zamienię Cię na…
„Znów się zepsułeś
I wiem co zrobię
Zamienię Ciebie
Na lepszy model”
Wczoraj między przygotowywaniem śniadania dla młodego (23 lata),
a przygotowywaniem mu ubrań do szkoły, wpadł do nas Wasil. Ukrainiec – złota rączka, który naprawia wszystkie usterki w domu ( czyt. W mojej pracy). Zawsze pełen pozytywnej energii, tego dnia zaskoczył mnie lawiną skarg i zażaleń na… A no, na Paryż! O proszę. Nie tylko ja odczuwam mizerność tego bezdusznego miasta. Stwierdzeniem, że nie znosi tej stolicy i że czuje się jak wół roboczy wprowadził mnie w zaciekawienie.
– no ale dlaczego?
Okazuje się, że lata pyszności Paryża dawno przeminęły z wiatrem. No to też jakby dla mnie nic nowego. Niegdyś zawalony pracą, bo Ukrainiec daleki od stereotypu i bardzo pracowity, dzisiaj zamiast stawiać dwustumetrowe chałupy, naprawia drzwi, które ja w chwili wkurwienia zwyczajnie popsułam. Większość jego kolegów, którzy przyjechali do Paryża jakieś 20 lat temu, uciekło do Polski. I nie wiem, ile w tym prawdy, a ile naciągania ale podobno tam żyje im się o niebo lepiej. No raczej! W samym Paryżu, na dzień dzisiejszy, nie jest zbyt kolorowo 🙂
Jest coraz mniej pracy, a coraz więcej do niej chętnych. Fala emigrantów jest tak duża, że dzisiaj w pociągu, w pewnym momencie otaczali mnie sami ciemnoskórzy ludzie. Stajemy się mniejszością zarówno rasową, jak i kulturową. I to byłoby okej, gdybyśmy stanowili jedność jako ludzie, ale obserwując zachowania „tutejszych” nie mogę tego stwierdzić.
I tym o to sposobem, gdy ktoś mi próbuje wmówić, że Paryż to spełnienie marzeń, mam ochotę go zaprosić na bardzo długi spacer po ciemniejszej stronie tego miasta, wyłączyć mu przekłamaną telewizję, a na okładkę paryskiego Vogue’a do pięknej, opalonej, owiniętej tylko futrem Kate Moss, dorysować bezdomnego narkomana ze stacji Strasbourg – Saint-Denis. Istnieje dużo fajniejszych, piękniejszych i spokojniejszych miejsc we Francji, niż Paryż np.
#1. Nicea.
Nazwana wizytówką Lazurowego Wybrzeża. Mnie przede wszystkim pociąga tam woda i słońce, które świeci 320 dni w roku. Niceę pokochali zwłaszcza Anglicy i Rosjanie. Zostawili po sobie wypasione rezydencje na wzgórzu Cimiez, wśród resztek rzymskich term, forum i amfiteatru. Symbolem Nicei jest nadmorski bulwar Promenade des Anglaise, czyli Promenada Anglików. Obsadzony palmami, ze ścieżkami dla rowerzystów oraz luksusowymi hotelami stanowi najpopularniejsze miejsce spacerów. Muzeów i galerii jest w Nicei ponad setka, co przyciąga miłośników sztuki. Starówka miasta pełna jest krętych uliczek, kawiarenek i restauracji. W Nicei piękne jest wszystko: dzielnice, dużo zieleni, wspaniałe sklepy i plaże.
#2. Saint-Tropez.
Kwintesencja luksusu, więc trudno byłoby się wtopić w tłum ale przecież „kto z kim przystaje, takim się staje”. Znajduje się tu Zatoka Milionerów, której port wypełniony jest po brzegi drogimi jachtami, mnie osobiście wystarczyłaby plastikowa łódka z wiosłami. Swoje wille mają tu gwiazdy filmowe. Z tym miastem na pewno kojarzycie Brigitte Bardot i jej ponętne ciało w skąpym, jak na tamte czasy, bikini. Oprócz wspaniałych plaż i portu, są tu ulice pełne najdroższych butików w Europie, więc lepiej ciuchy zamawiać w sieci. W najstarszej części miasta warto zobaczyć m.in.: kamienice z kolorowymi fasadami, typowe wąskie prowansalskie uliczki, barwny targ kwiatowy przy placu des Lices i…luksusowe jachty zacumowane w porcie.
#3. Saint-Malo w Bretanii.
To otoczona murem cytadela, którą zbudowano z myślą o obronie ujścia rzeki Rance. Przez wieki była schronieniem dla piratów. Turystów przyciągają tu przede wszystkim słynne fortyfikacje i znajdujące się w ich środku Stare Miasto, odbudowane po zniszczeniach II wojny światowej. Starówka, zwana Intra-Muros (wewnątrz murów) lub Ville Close (zamknięte miasto) to skupisko jednakowych szarych kamienic. Warto zatrzymać się w takich miejscach, jak Grande Porte i Porte St-Vincent. Należy też zwiedzić zamek, w którym znajduje się muzeum miejskie, oraz oceanarium. Może nie ma wody i piaszczystej plaży ale za to spokój i cisza, które ostatnimi czasy są cenniejsze niż złoto.
#4. Collioure.
Maleńka, malownicza miejscowość francuskiej Katalonii z małym śródziemnomorskim portem rybackim, wkomponowana w krajobraz wzgórz winnic okalających stoki Pirenejów. Znajduje się tu kamienista plaża i kilka atrakcyjnych zabytków – m.in. odrestaurowane mury zamku – dawnej rezydencji króla Majorki i XIV-wieczny kościół, zbudowany na fundamentach starej latarni, w którym znajduje się barokowy ołtarz. Collioure urzeka jednak przede wszystkim urokiem starych kamieniczek, pomiędzy którymi wiją się wąskie uliczki. Antyczna nazwa Collioure wywodzi się jeszcze z czasów fenickich. Przez pięć wieków rządzili miastem Rzymianie. Miasto rozsławili artyści z początku XX w., głównie fowiści, którzy cenili tutejsze barwy i śródziemnomorskie światło.
#5. Cannes.
To jeden z najbardziej znanych kurortów na Lazurowym Wybrzeżu. Turystów z całego świata przyciągają tu prestiżowe międzynarodowe imprezy, jak festiwal filmowy, regaty, a także piaszczyste plaże i ładny port. Centralnym punktem miasta jest Boulevard de la Croisette – elegancka promenada nad brzegiem morza. Warto popatrzeć na port, piękne zatoczki, ekskluzywne jachty. Skorzystać z trzech ogólnodostępnych plaż: Plages du Midi, Plages de la Bocca oraz przy Pałacu Festiwalowym.
#6. Douville i Trouville.
Małe miasteczka położone w dolnej Normandii. Z całą pewnością i szczerością mogę powiedzieć, że to była miłość od pierwszego wejrzenia.
Wjechałam do tej uroczej mieściny i otulił mnie zapach morza, szum fal i śpiew ptaków. I nagle poczułam się jak nad polskim morzem. Miasteczko jest przepiękne choć tak na prawdę jest typowym nadmorskim kurortem. Ale jest tak inne niż Paryż. Po doświadczeniach z moim kolosem, to małe cudeńko oceniałam bardzo obiektywnie. Zwracałam uwagę na każdy detal. Uważnie przyglądałam się jak zaparkowane są auta, czy na ulicy jest dużo śmieci( nie było), jak ułożona jest kostka na chodnikach, jak zachowują się ludzie, jaka jest obsługa w knajpach, czy jeździ dużo samochodów itd, itd. Tam jest spokojniej, bardziej swobodnie. Choć byłam zmęczona jak pies, czułam się rześko, celebrowałam każdą sekundę i upajałam się odmiennością, tak cudowną i inną niż moja monotonna codzienność. I tak bardzo chętnie zamieniłabym codzienne podróże zatłoczonym metrem na spacery po plaży.
Deauville-Trouville są to dwa syjamskie miasteczka rozdzielone rzeką Touques. Do Deauville idziemy w lewo, do Trouville w prawo. Trouville jest stare, Deauville nowe. Oba doprowadzają do rozkoszy i to bez gry wstępnej.
Deauville to najbliższe Paryża kąpielisko nad kanałem La Manche. Przyciąga luksusem, kasynem, piękną plażą, wyścigami konnymi, zawodami polo i Festiwalem Filmów Amerykańskich. Chociaż leży w Normandii, traktowane jest jak plaża Paryża.
Serce miasta to okazała budowla merostwa w stylu normandzkim tonąca w kwiatowych kompozycjach. Pnie i gałęzie drzew (także w pobliskim parku) oplatają sznury lampek. Przy placu de Mairie znajdziemy biuro informacji turystycznej i słynną stylową piekarnię. Po wiejski pain carrée kolejki ustawiają się wczesnym rankiem. Blisko dworca i portu jachtowego stoją najelegantsze hotele: Normandy i Royal. Podczas I wojny światowej służyły jako szpitale wojskowe. Normandy ma podziemne połączenie z kasynem. W 1914 r. w Deauville otworzyła butik Coco Chanel . Odniósł tak wielki sukces, że trzeba było wystawić przed nim stoliki i krzesła dla czekających na wejście klientów. W latach 20. był to już najmodniejszy kurort na świecie. Bywali w nim arystokraci, maharadżowie, królowie przemysłu amerykańskiego, gwiazdy filmowe. W 1931 r. gościli w Deauville m.in: szach Iranu, król Farouk, Elżbieta II, Winston Churchill, baron Rotschild, Mścisław Rostropowicz, Artur Rubinstein. Od 1975 r. odbywa się tu we wrześniu Festiwal Filmów Amerykańskich.
Mnie zafascynowała dwukilometrowa plaża, która słynie z kolorowych parasoli. Rano morze cofa się bardzo daleko, pozostawiając ogromne połacie mokrego piachu. Po południu zaczyna się przypływ tak gwałtowny, że lepiej wtedy nie drzemać na piasku. Warto zaopatrzyć się w mapkę przypływów i odpływów, które zmieniają się w każdym miesiącu. Spacerując po białych deskach, mijamy kabiny kąpielowe noszące nazwy od słynnych filmowców i gwiazd: Liz Taylor, Clint Eastwood, Steven Spielberg, Roman Polansky, Ives Montand…
Natomiast Trouville to stare miasteczko portowe z wielką piaszczystą plażą odkryte w XIX w. jako atrakcyjne kąpielisko. W ujściu rzeki działa port rybacki, wzdłuż kanału rozkłada się targ rybny. Nad morzem można podziwiać piękne wille z wieżyczkami z początku XX w. Architektura letniskowa Trouville bardzo przypomina sopocką. Rezydencje, jak małe zameczki, otaczają piękne ogrody z przewagą różowych i niebieskich hortensji. Miasteczko leży na wzgórzu, uliczki są więc strome, wąskie i kręte. Północne ściany domów pokrywa szara dachówka. Plaża to prawdziwy raj. Wewnętrzne patia kabin kąpielowych zdobią piękne klomby kwiatowe w pastelowych kolorach. Płócienne kosze w barwne paski, parasole i leżaki w stylu retro kąpią się w blasku słońca. Przy białych płotach czekają siwe kucyki przykryte płachtami w kolorze marynarskiego granatu. Ratownicy na ambonach czuwają nie tylko nad bezpieczeństwem, ale i czystością, wypraszając przez megafony właścicieli psów (wstęp na plażę jest wolny, płaci się za sprzęt i kabiny).
Wielu sławnych pisarzy spędzało w Trouville wakacje, przeżywało romanse i wielkie miłości: Aleksander Dumas, Gustaw Flaubert, Guy Maupassante, Marguerite Duras. Knajpki najchętniej popisują się owocami morza. Słynne mule serwuje Chez Miocque. Deauville nie zezwoliło na otwarcie MacDonalds’a, co dobitnie świadczy o stylowości kurortu.
O tym, że ja wybrałam Paryż tak naprawdę, zadecydował przypadek. Gdybym miała więcej odwagi i euro na koncie, na pewno zamieniłabym miasto świateł na miasto z wodą. Dla mnie jest już za późno, ale może dla kogoś z Was jeszcze nie. Nie podążajcie za tym, kto coś mówi, ale za tym, co czujecie w sercu. Często pierwsze wrażenie to cholernie mylne wrażenie.
1 comment found